Mam alergię na młode, kreatywne i dynamiczne zespoły. Pewnie wielu z was tak samo, bo założę się, że pewnie też nacięliście się na firmy, które właśnie w ten sposób się opisywały. Wprawdzie zestaw cech jest bardzo pozytywny, ale chyba jeszcze nie spotkałem firmy, która dotrzymałaby w ten sposób złożonej obietnicy. Znaczenie słów “kreatywny” i “dynamiczny” zostały niestety wypaczone w ostatnich kilku latach. Inną sprawą jest, że nawet we właściwym rozumieniu nie zawsze są to najbardziej - wbrew obiegowej opinii - pożądane cechy u dostawcy usług z obszaru komunikacji, czyli po staremu: marketingu albo PR-u.
Kreatywność wcale nie jest tak bardzo potrzebna w marketingu i PR, jak może się wydawać. Szczególnie, że obecnie jest w sposób błędny rozumiana najczęściej jako umiejętność generowania dziwnych i rzadko możliwych do zrealizowania pomysłów, które zazwyczaj przepadają, gdy dochodzi do konkretnych rozmów z klientem.
Ale zakładając nawet, że jakaś agencja jest faktycznie kreatywna (w pierwotnym rozumieniu) i tworzy wybitne pomysły, to nadal uważam, że nie każdy i nie zawsze potrzebuje akurat wybitnych pomysłów. Jest za to co najmniej pięć innych cech i umiejętności, które przydadzą się bardziej - i to właśnie nich powinni doszukiwać się u potencjalnych wykonawców (freelancerów, agencji) zarządzający budżetami marketingowymi.
- Terminowość. Niby banał, ale jednak najczęściej w codziennym marketingu chodzi o to, że trzeba wykonać konkretną pracę (coś napisać, coś zaprojektować, coś wyprodukować) i zazwyczaj efekt tej pracy powinien być dostarczony przed wyznaczonym deadline’em. Na niewiele się zda klientowi wybitny tekst lub projekt reklamy jeśli termin na jego dostarczenie do gazety albo portalu minął.
- Research. Nawet jeśli ktoś stworzy wybitną koncepcję lub dzieło, nie sprawdziwszy wcześniej, co w danej dziedzinie było do tej pory dokonane, może się okazać, że w arcymistrzowski sposób wyważył otwarte drzwi. W ten sposób przechodzimy do kolejnej cechy, którą jest…
- Unikalność. Dobrze wykonany research pozwala czasami wykonać coś czego do tej pory nie zrobiono i choć nie będzie to dzieło wybitne, unikalność wystarczy mu, żeby się wyróżnić.
- Adaptacja. Jeśli marketer/agencja nie potrafi wymyślić czegoś unikalnego, zawsze może zmodyfikować istniejący pomysł. Historia pokazuje zresztą, że takie działanie potrafi przynieść ogromne korzyści (najbardziej znany przykład takiego podejścia to produkty Apple - ani komputer osobisty, ani mysz, ani smartfon nie zostały wymyślone przez Apple; zostały tylko przez nich ulepszone).
- Doświadczenie. Chciałoby się powiedzieć “last but not least” - bo równie dobrze można by umieścić je na pierwszym miejscu tej listy. Ale umieściłem je na końcu, bo zazwyczaj doświadczony marketer czy PR-owiec wie o czterech powyższych i wynika to właśnie z jego doświadczenia.
Nie chcę jednak przez to powiedzieć, że “młode i dynamiczne zespoły” należy od razu skreślić. Uważam, że istnieje kilka okoliczności, w których będą one wręcz wymarzonym wykonawcą. Oto one:
- Zlecenie ma ultrakrótki deadline. Młody zespół zazwyczaj jest mało doświadczony, bo chwali się młodością, a nie doświadczeniem, więc będzie chciał je zdobyć. Członkowie takiego zespołu mają też zazwyczaj mniej zobowiązań pozazawodowych i chętniej niż ich starsi koledzy z rodzinami zarwą nockę, żeby przygotować coś na mega-ASAP.
- Projekt ma jasno określone wytyczne, które wystarczy spełnić i nie trzeba się zastanawiać, jak projekt należy wykonać. Nie zawierzamy wówczas pomyślunkowi młodego i dynamicznego zespołu, tylko jego sprawności wykonawczej, co z mojego doświadczenia zazwyczaj się opłaca. Ale nigdy w odwrotnym układzie.
- Projekt jest eksperymentalny i nie zależą od niego losy zleceniodawcy.
- Projekt ma mały budżet. Młode zespoły kierowane przez młodych liderów zarządzających agencją często dają się wciągnąć w negocjacje, które kończą się ceną poniżej opłacalności projektu. O czym często młode zespoły zresztą nie wiedzą i z radością zlecenie. Tu muszę zwrócić uwagę zamawiającym - łatwe schodzenie z ceny przez młody zespół nie jest ujawnieniem próby “skrojenia” zleceniodawcy, tylko pogonią za każdym zleceniem, za każdą cenę, w imię zdobycia doświadczenia. Sam kiedyś przeżyłem kilka takich negocjacji.
Ten post pochodzi z mojego bloga firmowego:
http://konradbugiera.com/kreatywnosc-jest-przereklamowana-piec-cech-ktore-sa-wazniejsze-w-marketingu-i-pr/